Problem Noweli Ustawy o Sądzie Najwyższym.

Pierwsze pytanie jakie pojawia się na tle tej noweli to pytanie o to, czy zakończy ona spór wokół polskiego wymiaru sprawiedliwości. Na to pytanie próbuje odpowiedzieć wielu prawników, ale w mojej ocenie tak naprawdę to nie jest do nich pytanie. Wynika to z faktu, że spór wokół sądownictwa nie ma charakteru prawnego tylko polityczny, gdzie przedmiotem sporu jest wymiar sprawiedliwości, a argumenty prawne mają drugorzędne znaczenie. Nie mam żadnych wątpliwości, że nowela niczego nie zakończy w ramach wewnętrznego sporu w środowisku sędziowskim, a w szczególności w środowisku sędziów Sądu Najwyższego. Dowodem na to jest fakt utworzenia Izby Odpowiedzialności Zawodowej w skład której weszli zarówno sędziowie powołani przed 2018r. jak i po 2018r. i mimo faktu, że ta izba praktycznie uchyla wszystkie wcześniejsze orzeczenia Izby Dyscyplinarnej to w dalszym ciągu jest kontestowana. Nie da się zakończyć sporu jeżeli jedna ze stron tego nie chce. Postawa niektórych tak zwanych „starych” sędziów Sądu Najwyższego przypomina mi postawę jednej ze stron procesu, która na moje pytanie „czy widzi możliwość zawarcia ugody ?”  odpowiedziała, że tak, „jeżeli druga strona spełni wszystkie moje żądania i zapłaci koszty procesu”. Nowela może zakończyć spór z organami Unii Europejskiej (celowo używam pojęcia organów, ponieważ nie dostrzegam sporu z Unią jako taką, ale z jej organami). Niestety ceną tego kompromisu może być chaos w wymiarze sprawiedliwości i to nie tylko w polskim ale i europejskim, co z kolej może doprowadzić do pojawienia się już słusznych zarzutów o brak praworządności. 

Pierwsza kwestia będąca przedmiotem regulacji noweli, to przeniesienie spraw dyscyplinarnych i testów niezawisłości do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Nie będę powtarzał argumentów za konstytucyjnością lub za brakiem konstytucyjności takiego rozwiązania, ale w mojej ocenie może to być pewnym rozwiązaniem problemu. Wydaje mi się, że w ramach Sądu Najwyższego nie da się wypracować rozwiązania kompromisowego. Autorytet Sądu Najwyższego, głównie dzięki postawie części tzw. „starych” sędziów uległ poważnemu obniżeniu. Zatem uspokojenie sytuacji przez NSA, który powoli wyrasta na najważniejszy sąd w Polsce, dzięki prezentowanemu rozsądkowi, może być bardzo pożądane. Jeżeli sporu nie rozwiąże ta regulacja to na wiele lat utkniemy w marazmie  wzajemnego kwestionowania. Po uspokojeniu sytuacji, za kilka lat, będzie można znowu wrócić do przekazania spraw dyscyplinarnych Sądowi Najwyższemu. Oczywiście nie twierdzę, że  obecna Izba Odpowiedzialności Zawodowej nie spełni pokładanych w niej oczekiwań, ale skoro przeniesienie spraw dyscyplinarnych i testów niezawisłości ma być pewnym kompromisem z organami UE, to może warto na to się zdecydować.   

 Dużo większym jednak problemem jest wprowadzenie dopuszczalności kwestionowania sędziów z urzędu i to tylko dlatego, że ktoś został powołany w określonym trybie. Tutaj pojawia się problem czy przypadkiem nie nakłada to obowiązku badania tego trybu. Jeżeli tak to zinterpretujemy to w zasadzie nie będzie można uznać żadnego sędziego Sądu Najwyższego powołanego do 2018r. oraz sędziów przywróconych ze stanu spoczynku na podstawie ustawy. Te procedury były bowiem ewidentnie sprzeczne z Konstytucją. W pierwszym przypadku KRS został w praktyce wyeliminowany z procedury wyboru sędziów i sprowadzony do akceptanta wybranego kandydata przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego, a w drugim przypadku KRS i Prezydent w ogóle zostali pominięci w procedurze powołania. Również co do pozostałych sędziów będą wątpliwości z uwagi na tryb wyboru KRS do 2018r. w którym to trybie pozbawiono – wbrew Konstytucji – 2/3 sędziów biernego prawa wyborczego. Jeżeli zatem zaczniemy się kwestionować to chaos jest gotowy, zwłaszcza, że nieliczna grupa aktywistów sędziowskich, będzie kwestionować sędziów co do zasady, właśnie po to aby wywołać chaos.  Mam nadzieję,  że nigdy do tego nie dojdzie. Co jednak ciekawe ta nowela daje nam podstawę do kwestionowania sędziów zagranicznych. Ciekawe co się wydarzy i jak zareagują organy UE, jeżeli nagle sędziowie z innych krajów będą testowani i testy te zaczną wypadać inaczej niż tego by oni oczekiwali. 

 

 Zygmunt Drożdżejko